poniedziałek, 10 lutego 2014

FAJNA BAJKA LOGOPEDYCZNA

W małym mia­steczku żyła sobie dziew­czynka o imie­niu Ania. Pew­nego ranka Ania obu­dziła się i sze­roko ziew­nęła (zie­wamy). Spoj­rzała na zega­rek, który miała na lewej ręce (poka­zu­jemy lewą rękę), po czym stwier­dziw­szy, że pora na śnia­da­nie udała się do kuchni. Kuch­nia w domku Ani znaj­do­wała się po lewej stro­nie dłu­giego kory­ta­rza (doty­kamy koń­cem języka lewego kącika ust). Śnia­da­nie bar­dzo Ani sma­ko­wało (mówimy bar­dzo wyraź­nie: mniam, mniam…), bar­dzo długo je prze­żu­wała (uda­jemy prze­żu­wa­nie). Gdy dziew­czynka skoń­czyła jeść, pobie­gła do swo­jego pokoju, który znaj­do­wał się po pra­wej stro­nie kory­ta­rza (koń­cem języka doty­kamy pra­wego kącika ust). Szybko ubrała lewy but (poka­zu­jemy lewą stopę) i prawy but (poka­zu­jemy prawą stopę) i pobie­gła na podwó­rze (tup, tup, tup…) Na podwórku cze­kał na nią uko­chany koń Siwek. Ania uca­ło­wała go (cmo­kamy) z czego Siwek bar­dzo się ucie­szył (naśla­du­jemy rże­nie konia). Ania posta­no­wiła udać się na prze­jażdżkę po swo­jej far­mie i odwie­dzić pozo­stałe zwie­rzęta. Wsia­dła więc na Siwka i ruszyła przed sie­bie itd. itp.
To zale­d­wie krótki frag­men­cik wymy­ślo­nego opo­wia­da­nia. W dal­szej czę­ści Ania może jeź­dzić konno po bruku (naśla­du­jemy odgłos koń­skiego tupotu), przez rzeczkę (chlu­pa­nie wody), po moście (np. powta­rzamy bach, bach, bach) itd. Może nakar­mić swo­jego Siwka, który będzie prze­żu­wał (ale np. z otwar­tymi ustami), odwie­dzić inne zwie­rzęta na far­mie (naśla­du­jemy wów­czas ich dźwięki) i robić całe mnó­stwo innych rze­czy. Cho­dzi gene­ral­nie o to, by wymy­ślać coś takiego, do czego możemy dopa­so­wać jakieś ruchy narzą­dów mowy. Wszel­kie par­ska­nia, chi­cho­ta­nia, cmo­ka­nia, pia­nia, mucze­nia, szcze­ka­nia, sycze­nia, zwi­ja­nie języka w trąbkę, doty­ka­nie czub­kiem języka nosa lub brody i wszystko, co tylko przyj­dzie do głowy jest w takiej histo­ryjce mile widziane.